O zmianie lub zmiennością wielką życie jest człowieka

autor: Paweł Grochocki

Po wpisaniu w wyszukiwarce frazy “zmiana jest”, pierwszą podpowiedzią, którą otrzymuję brzmi “zmiana jest jedyną stałą”. Skoro panta rhei, wszystko jest płynnością, transformacją, to może trzeba tylko wskoczyć w nurt życia-rzeki i po prostu płynąć?

Na tak wiele zmian i okoliczności już nie mieliśmy i nie mamy wpływu. Może to, że nie mogłem/am wybrać miejsca urodzenia, rodziny lub jej braku, w jakim otoczeniu spędziłem/am pierwsza lata życia; z jakimi trudnościami musiałem/am mierzyć się do tej pory; może byłem/am ofiarą nadużyć seksualnych, ofiarą lub sprawcą przemocy; może myślę o sobie w kategorii “innego” z dowolnego powodu.

A wszystko to jest Twoim bagażem doświadczeń – mniejszym lub większym, bardziej lub mniej pozytywnym. Może zatem powinieneś/aś ten bagaż położyć nad brzegiem rzeki i powiedzieć na głos, przyznając się zwłaszcza przed sobą – “i tak tego nie zmienię”. Tak, możesz to zrobić.

Czyżbym zatem chciał Cię przekonać, że zmiana nie ma wartości? Bynajmniej nie jest to moim celem. Ani też do tego, że warto się zmieniać. Chcę usiąść przy Tobie na parę minut płynięcia wody i posłuchać z Tobą hałasu zmian, które przetaczają się w nas samych i wokół. Pozwolisz? Jeśli przychodzi do Ciebie myśl: “Co za durny gość! Jak mogę mu na to pozwolić siedząc przy komputerze?”, to dobrze, że tak jest 🙂 W każdym momencie mogłeś/aś zamknąć ten tekst i zająć się czymś innym. A Ty tu jesteś i zapraszasz mnie do swojego świata. Widzisz? To Ty tu decydujesz. Dostrzegasz zmianę perspektywy?

Wyobraź sobie proszę poranek, dzień, w którym nie wyrywa Cię ze snu budzik. Po otworzeniu oczu widzisz w bliskiej odległości… lwa, takiego z grzywą i dużymi kłami. Co czujesz w tym wyobrażeniu? Pewnie to emocje raczej nieprzyjemne jak lęk, przerażenie, może nawet panika. Przecierasz jednak oczy i widzisz, że to jest… lew-maskotka, którą ktoś miły postawił Ci w nocy przy twarzy. Jak wtedy się czujesz? Zgaduję, że ulgę, radość, czyli emocje przyjemne. I pytanie zasadnicze brzmi – kto się zmienił – ja czy sytuacja? Wiesz pewnie jaka jest odpowiedź – rzeczywistość pozostała niezmienna a postrzeganie uległo przeobrażeniu. Lew był zawsze maskotką, ale nasze spojrzenie było zniekształcone. Zauważ jeszcze, jak szybko, przez tę zmianę perspektywy udało Ci się przejść z emocji przerażenia do ulgi. Emocje bowiem, nawet najsilniejsze, to zawsze tylko część mnie, nad którą mogę nauczyć się sprawować kontrolę.

Nieraz byłeś/aś pewnie w takiej sytuacji, kiedy nasze postrzeganie innej osoby, czy siebie samego było zniekształcone. Zwłaszcza wtedy, gdy reagujemy pod wpływem silnych emocji lub poprzez powtarzanie schematów poznawczych (to jak koleiny na drodze, tylko te występują z naszym myśleniu, ale tak samo „ściągają” nas jak auto, by je powtarzać). Tak jak nie zmienimy tego, że wychowaliśmy się w takim a nie innym domu to to, co zawsze możemy zrobić, to przetrzeć oczy i spojrzeć na nasz bagaż i przeżycia z zupełnie innej strony. Czasem to jedyny sposób, by nie dać się paraliżującemu strachowi, gdy stoimy z lwem twarzą w twarz.

Każdy ma swoje lwy. Wchodząc w dorosłość uczymy się jak je oswajać. To znaczy pozwolić sobie dostrzec, że lwy siedzą koło nas, dać im przestrzeń i nazwać je, czym dokładnie są. To, co zauważone i nazwane przestaje walczyć o uwagę i zużywa mniej energii, niż zamykanie oczu na ich obecność. Tak możemy oswajać nasze strachy, złości i smutki. Tak radzić sobie z błędnymi przekonaniami, wewnętrznym krytykiem. Można też z nimi walczyć lub grać w “udaję, że cię nie widzę” – i cierpieć tym bardziej.

Czasem jednak zostawienie tego, co złe, wcale nie jest takie łatwe. Nazywamy to oporem, lękiem przed zmianą. Ja lubię używać sformułowania: “Moje bezpieczne piekiełko”. Rzucamy jakiś głupi tekst do dziewczyny/chłopaka, który nam się podoba; chce nam się płakać z bezsilności, a znów reagujemy agresją; smutek przykrywam uśmiechem, ale… inaczej nie umiem. To nasze bezpieczne piekiełka, poznane bardzo dobrze, choć przez nie znów jest nam gorzej. Tak jak we własnym ciemnym pokoju poruszamy się bez problemu, to w nowym miejscu nie mamy tyle pewności by chodzić bez strachu, że w coś nie uderzymy.

I tu otwiera się przestrzeń na zmianę. “Słownik języka polskiego” podaje „zmiana to zastąpienie czegoś czymś”. Zatrzymajmy się chwilę przy tym. Czegoś – czymś. Nigdy nie idziemy w pustkę. Nawet jeśli coś bardzo nam przeszkadza, musimy mieć choć zalążek pewności, gdzie postawić kolejny krok. Dopóki nie zobaczę, że można inaczej, że można czuć się odrobinę lepiej, to będę tkwił(a) w moim bezpiecznym piekiełku.

Za potrzebą zmiany stoi niezgoda na to, co teraz mam. Czasem tym, co powoduje, że chcemy spróbować czegoś innego jest Spotkanie z drugim człowiekiem, który jest dla mnie jak lustro. Ten drugi może być rówieśnikiem, który w moich oczach radzi sobie trochę lepiej; to fajny dorosły, który wciąż zadziwia się światem i nie zapomniał, jak to jest być młodym. Ten drugi może być realny, ale mogę odbić się w lustrze postaci z książki, filmu czy gry. Czasem jedno zdanie potrafi w nas uruchomić lawinę mikro-zmian. Lustro pokazuje mi siebie z tym, co piękne i dobre, ale też z rysami i pęknięciami. Pozwolenie sobie na dostrzeżenie tych rys (nazwane – oswojone) i podjęcie decyzji (wewnątrzsterowność i autonomia) – to już dwa kroki na drodze do zmiany, na poczucie się milimetr lepiej.

Druga podpowiedź z wyszukiwarki to “zmiana jest dobra”. Czy każda zmiana rzeczywiście jest dobra? Jeśli na ogół jestem spokojny, ale pod wpływem dużego napięcia rzucę kamieniem w szybę i w ten sposób rozładuję się, to czy ta zmiana jest dobra? Śmiem wątpić, są jeszcze konsekwencje zmiany np. wstawienie nowej szyby. Odróżnijmy zmianę od zmiany rozwojowej, czyli takiej która sprawia, że jest mi samemu z sobą i z innymi ciut lepiej, milimetr lepiej rozumiem swoje emocje i zachowanie, i co najważniejsze, jest mi odrobinkę lepiej – tu i teraz. Używam miary jaką jest milimetr, bo na ogół spektakularne zmiany są niewypałem. Trochę jak noworoczne fajerwerki, których po kilkunastu sekundach już nie widać. Dlatego milimetr, a nie kilometry na drodze zmian. Krok po kroku. Zmiany rodzą się po cichu, potrzebują czasu by w nas popracować. Dodatkową wartością będzie wtedy większa wyrozumiałość do popełniania błędów (w perspektywie roku ta jedna czekolada, gdy jesteśmy na diecie, naprawdę umyka z kalkulatora kalorii 🙂 ).

Czasem jednak brak zmiany wynika z… korzyści, które mam, gdy zmiana nie zachodzi. Pytanie, które mogę sobie zadać: “Co daje mi pozostanie w tym samym miejscu?”. Emocje są jednym z ważnych drogowskazów podsuwając informacje o nas samych. Drugim są nasze potrzeby, które możemy w różnym stopniu zaspokajać. Gdy jesteśmy niewyspani trudno nam będzie się rozwijać, przyswajać wiedzę lub być kreatywnym/ą. Każdy/a z nas ma swoją hierarchię potrzeb, która zmienia się w trakcie naszego życia. Dla samego zaspokojenia potrzeby tak naprawdę nieważna jest jego forma. Jeśli miałbym dużą potrzebę bycia zauważonym – mogę być uczniem jedynkowym, agresywnym i problemowym lub tym szóstkowym wygrywającym olimpiady. W obu tych wariantach moja potrzeba będzie zaspokojona. Dlatego też okradanie sklepów z kumplami lub picie alkoholu do utraty świadomości może być np. formą zaspokojenia ważnej dla mnie potrzeby więzi z innymi lub radzeniem sobie ze smutkiem. Czasem te problemowe, dysfunkcjonalne zachowania, mają swoje duże znaczenie psychologiczne – są korzyścią i jak te koleiny na drodze, trudno się z nich wydostać. Jeśli bowiem mam trudność z wchodzeniem i utrzymywaniem relacji z ludźmi, to zostanę przy „kumplach od sklepu”, choć nie podoba mi się ich zachowanie, ale nie wiem, gdzie i jak poznać inne osoby. Jaki sposób zaspokojenia potrzeb wybiorę będzie zależało głównie od wartości, umiejętności i wiedzy – niezależnie od mojego bagażu, mogę się tego nauczyć. Posiadając niezaspokojoną potrzebę krojenia ludzi mogę zostać mordercą lub wybitnym chirurgiem. To do nas należy decyzja, w którą stronę ruszymy.

O jeszcze jednej rzeczy chcę wspomnieć. Zmiana to także utrata, a z tym pojęciem związana jest żałoba. Słyszymy: “zmiana na lepsze”, “rozwijaj się”, “bądź najlepszą wersją siebie”, a za każdą zmianą (zwłaszcza ważną dla nas) stoi utrata, tego, co było. Żeby objąć w sobie tę utratę potrzeba czasu i nazwania tego, co tracę. To jeden z piękniejszych sposobów zadbania o siebie, czasem tylko i aż tyle możemy dla siebie zrobić. Każde przejście przez jedne drzwi otwiera nam kolejne przed nami, ale też zamyka te wcześniej niewybrane, które zostają za nami. By jeszcze pełniej cieszyć się z potencjału rozwojowego, który zmiana niesie, musimy dać przestrzeń utracie.

Po co mi ta zmiana? Chciałbym zostawić Cię z tym pytaniem i z narzędziem, które możesz wykorzystać. Kiedy ktoś próbuje na nas wymusić zmianę albo próbujemy się zmieniać, by zadowolić kogoś, na ogół po pewnym czasie zaczynamy odczuwać niechęć do tej osoby, bo zmiana nie wynikała z naszych potrzeb. Zauważmy najmniejszy „nasz” powód, który jest wystarczający by zmiany dokonać. Jeśli podczas naszego czasu razem przyszła do Ciebie konkretna rzecz, którą chciał/a/byś zmienić w życiu, to wyobraź sobie, że ta zmiana właśnie następuje. Jakie pozytywne korzyści będziesz miał/a z tego i dlaczego to jest dla Ciebie ważne (nie zmiana sama w sobie, ale te konkretne korzyści). Zadaj to pytanie co najmniej 5 razy „dlaczego to jest dla mnie ważne” i… już będziesz wiedział/a, co robić[1].

Czy warto dokonywać zmian? Tylko Ty znasz odpowiedź na to pytanie, bo wyłącznie my jesteśmy ekspertami od siebie samych. Nie da się przeżywać za kogoś życia. Wiem jednak, że gdy siedzimy przy rzece a wszystko płynie, zmiana i tak zachodzi. Życzę Tobie i sobie, tych dobrych zmian, rozwojowych, dzięki którym będzie nam milimetr lepiej. Do być może kolejnego Spotkania w Naszej Wielkiej Płynnej Rzeczywistości.

[1] cały opis metody znajdziesz w książce M. Pantalona “Motywacja. Metoda sześciu kroków” lub wpisz w wyszukiwarkę „Pantalon, motywacja autonomiczna”

O Autorze: 

Paweł Grochocki

Psycholog, psychotanatolog – specjalista z zakresu pomocy osobom będącym w ryzyku samobójczym oraz w żałobie, meloterapeuta. Nauczyciel akademicki, prowadzi indywidualną terapię psychologiczną w nurcie humanistyczno – egzystencjalnym. Śpiewak i nauczyciel śpiewu tradycyjnego. Prywatnie szczęśliwy opiekun Smoka.

Bibliografia / inspiracje

Doliński D., Błaszczak W. (red.) (2011). Dynamika emocji: Teoria i praktyka. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN.

Doroszewski W. (red.) (1997). Słownik języka polskiego, t. 11. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN.

Hamer H. (2015). Dary od ludzi. Kielce: Wydawnictwo Charaktery.

Heath Ch., Heath D. (2018). Pstryk: Jak zmieniać, żeby zmieniać. Kraków: Społeczny Instytut Wydawniczy Znak.

Kabat-Zinn J. (2016). Życie piękna katastrofa. Warszawa: Wydawnictwo Czarna Owca.

Pantalon M. (2017). Motywacja: Metoda sześciu kroków. Gdańsk: Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne.

Pasterski M. (2016). Insight: Droga do mentalnej dojrzałości. Gliwice: Wydawnictwo HELION.

Tomczyk J. (2014). Inteligencja emocjonalna: Jak panować nad uczuciami. Warszawa: Samo Sedno.

Zachęcamy do czytania naszego bloga!

Znajdziecie tam artykuły poszerzające wiedzę o różnych problemach młodzieży, przydatne informacje i ciekawostki. Będziecie mogli też bliżej nas poznać.

Jesteśmy w mediach społecznościowych

Zachęcamy także do śledzenia naszych stron i kanałów, gdzie publikujemy aktualne informacje o naszych działaniach, szkoleniach i warsztatach, efekty pracy z młodzieżą oraz osiągnięcia młodzieży w ramach wolontariatu.

#sztukapomagania