“Pod prąd” – sztuka zaangażowania. Rozmowa z Małgorzatą Karkosz


Przed jakimi wyzwaniami stoją wychowankowie i kadra MOW-ów (Młodzieżowych Ośrodków Wychowawczych)?

MK: MOW-y to placówki stałego pobytu, do których może trafić młody człowiek w wieku od 13 do 18 lat wyrokiem sądu. Przeważnie jest to ostatni przystanek przed podjęciem dorosłego (w świetle prawa) życia i pełną odpowiedzialnością za własne wybory. MOWy to ośrodki wychowawcze, męskie,  żeńskie lub koedukacyjne, można w nich skończyć szkołę, często zawodówkę lub technikum, dostać szansę uczestniczenia w dodatkowych zajęciach edukacyjnych, otrzymać wsparcie specjalistów od uzależnień, psychologów, lekarzy. Kadra MOW-ów to wychowawcy i nauczyciele, często pełniący rolę jedynych mentorów i autorytetów dla przebywającej tam młodzieży. Zarówno dorośli, jaki i dzieci związani z MOW-ami wskazują, że sporym problemem jest stereotypizacja MOW-ów i osób, które tam trafiają, a przecież bycie w ośrodku to szansa na porzucenie starych zachowań, odnalezienie motywacji do dalszego kształcenie, poznanie “dobrych dorosłych”, stworzenie zdrowych relacji rówieśniczych. To miejsce, w którym daje się młodzieży czas i  wiele różnych możliwości.

Twoimi narzędziami działania jest przede wszystkim sztuka. Na niej też bazuje stworzony przez Ciebie projekt “Pod prąd”, który przeprowadziłaś w MOW-ie w Rusinowie. 

MK: Projekty społeczne odpowiadają na konkretne zapotrzebowanie. Realizując projekt “Pod prąd” wzięłam pod uwagę potrzeby trzech grup : mieszkańców MOW-u, kadry pedagogicznej i lokalnej społeczności. Wychowankowie nie mogąc spotkać się ze zrozumieniem w społecznościach lokalnych, często tracą szansę na przywrócenie do pełni życia w społeczeństwie. Projekt kreował pozytywny wizerunek młodzieży z placówek o takim profilu. Dał również możliwość pogłębiania umiejętności pedagogicznych koniecznych w pracy z młodzieżą oraz wymiany doświadczeń między kadrą psychologiczno-pedagogiczną a animatorami kultury.

“Pod prąd” polegał na wprowadzeniu działalności edukatora kulturalnego w regularny system oświatowy, w jakim funkcjonuje MOW w Rusinowie. Placówka zlokalizowana jest w niewielkiej gminie, na wsi, z dala od ośrodków miejskich i centrów kultury. Był to pierwszy tego typu projekt realizowany w tym miejscu, wykorzystujący możliwości sztuki i edukacji kulturalnej w procesie resocjalizacji. Moje stypendium ministerialne przyczyniło się zatem do rozwoju placówki, a także efektywności pracy z młodzieżą zagrożoną wykluczeniem społecznym. Umożliwiło również wyjście edukacji kulturalnej poza ramy instytucjonalne – często wiąże się ona bowiem z działalnością muzeów, domów kultury, czy szkół. 

Co stanowiło główny wątek projektu “Pod prąd”?

MK: Głównym tematem było ukazanie inspiracji płynącej z obserwacji świata przyrody, zgłębienie związków między światem ludzkim a roślinnym i zwierzęcym, a także ukazanie niełatwej relacji człowieka z naturą. Wyjście od tego tematu było pretekstem do analizy tekstów kultury: dzieł literackich, muzycznych, filmowych i wizualnych. Interpretacja wsparta artystycznym doświadczeniem miała prowadzić do zaakceptowania siebie, jako części świata przyrody. W czasie rocznego cyklu spotkań z uczestniczkami projektu odbyły się warsztaty z elementami teorii i historii sztuki, plener artystyczny i spotkanie z artystkami.  Byłam świadoma tego, że tak jak w klasycznej psychoterapii, czy kuracji leczniczej, ważna jest powtarzalność, szczere chęci uczestników, moje zaangażowanie oraz długofalowość działań. Atrakcyjność oznacza dla każdego coś innego, jednak tutaj ważnym elementem było odniesienie się do szybkich i efektywnych metod, liczne wyjazdy poza ośrodek oraz spotkania z ciekawymi ludźmi. Przebieg wydarzeń sam motywował do brania udział w kolejnych. Dobrowolność w pracy z młodzieżą jest kluczem do sukcesu. Ważnymi elementami było zapoznanie uczestników z profesjonalnymi artystami, ukazanie efektów ich działalności na wystawie w Muzeum Sztuki Nowoczesnej, rehabilitacja w kontekście społecznym oraz szersze ukazanie sposobów przeciwdziałania nierównościom społecznym. Dbałość o wysoką jakość przygotowania i organizacji tworzy atmosferę pracy twórczej i zawsze sprzyja zaangażowaniu. 

Arteterapia to według mnie bardzo obszerna dziedzina – tak jak sama sztuka. Można posłużyć się tańcem, fotografią, malarstwem, śpiewem, opowiadaniem… – niezliczonymi formami ekspresji. W omawianym projekcie najlepiej sprawdziła się fotografia artystyczna, malarstwo i rzeźba. Miałam na względzie to, że działania warsztatowe umożliwiają autoekspresję, rozwijają umiejętność kreacji i wzmacniają poczucie sprawczości. 

Usytuowanie MOW-u w wiejskiej gminie Rusinów wydaje się być idealne do realizowania projektu tak mocno związanego z naturą. W jaki sposób wykorzystaliście jej bliskość? 

MK: Podstawą stały się zajęcia terenowe – spacery i wychodzenie poza teren ośrodka motywowały uczestników również do udziału w bardziej wymagających zajęciach. Na jednym ze spacerów zrobiliśmy plener malarski, tematem malowania stał się pejzaż. Wyjście z MOW-u ze sztalugą pod pachą to pozytywne doświadczenie. Młodzież doceniła malownicze położenie swojego ośrodka – wieś pod lasem, a sąsiedzi, mieszkańcy Rusinowa, którzy zazwyczaj nie są zbyt przychylni tutejszej młodzieży – z ciekawością obserwowali rozwój obrazów.  Wyjścia w teren sprzyjały obserwowaniu natury, nauce o roślinach, poznawaniu ich zastosowania. Rozmowa o bioróżnorodności stała się metaforą dla opisu sytuacji w dzisiejszym społeczeństwie, w którym tylko wyjątkowo piękne, czy pożyteczne jednostki mogą spokojnie istnieć. Wybierając rośliny do zdjęć, czy rysunków staraliśmy się nobilitować “chwasty”, odkrywać ich właściwości, niepozorne piękno, wyjątkowość. Przeprowadziliśmy też cykl zajęć o drzewach, który rozpoczęło zapoznanie się z postacią Simony Kossak i omówienie tematu jej artystycznych korzeni . Okazuje się, że nie zawsze jabłko pada niedaleko od jabłoni, a bycie “pod prąd”czasem wychodzi nam na dobre. Rozmawialiśmy o podobieństwach życia drzewa do życia rodziny, o czasie i cyklu jego istnienia, współpracy i komunikacji między drzewami i wzajemnym współoddziaływaniu różnorodnych gatunków. Przybliżenie tematyki życia drzew w formie ćwiczeń plastycznych pozwoliło na odkrywanie wyjątkowości – w naturze nic nie jest takie samo. Obserwując korę i liście eksplorowaliśmy temat linii, jako środka rysunkowego. Linia papilarna i graficzna stały się tematem do tworzenia odlewów dłoni, odbijania liści, tworzenia autoportretów symbolicznych. Na warsztat grafiki warsztatowej powstały autorskie printy na bawełnianych eko torbach. 

Czy młodzież miała też okazje do spotkań z artystami i analizy innych dzieł? Co wynikło z takich spotkań? 

MK: W trakcie trwania projektu, w formie domowego kina odbył się pokaz filmu „Pokot” Agnieszki Holland i analiza zawartych w nim wątków feministycznych i ekologicznych. Rozmowa była burzliwa, natknęliśmy się na wiele stereotypów i uprzedzeń. Wyjeżdżaliśmy także na warsztaty ekologiczne w Instytucie Designu w Kielcach oraz rzeźbiarskie w Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku. Wszędzie tam mieliśmy okazję spotkać się ze sztuką zaangażowaną ekologicznie. Omawialiśmy akcje aktywistyczne Cecylii Malik, poznawaliśmy sztukę land artu. Zaproszenie artystki Anny Siekierskiej zaowocowało zaangażowaniem młodzieży w akcję na rzecz ochrony żab. Co roku w pobliskiej wsi żaby mają problem w przejściu przez jezdnię w okresie godowym. Stworzyliśmy znaki ostrzegawcze z wizerunkiem żab w okresie lęgowym, a film z całej akcji można było zobaczyć na wirtualnej wystawie MSN-u. Sięganie do znanych tekstów kultury to jedno, natomiast tworzenie i publikowanie w szerokim gronie odbiorców to nieoceniona wartość. Młodzież bierze tym samym odpowiedzialność za treść i przesłanie dzieła. 

Bardzo ważnym elementem wieńczącym roczną współpracę była wystawa. Odbył się pokaz prac uczestników w MOWie, w przestrzeni wirtualnej na stronie projektu. Wydana została książka z najlepszymi zdjęciami dokumentującymi nasze działania oraz zin z kilkoma wyjątkowymi fotografiami powstałymi z użyciem aparatów analogowych na jednej z wycieczek do Piekiełka Niekłańskiego. Ten niesamowity rezerwat, formy skalne w środku lasu, tajemnicze jamy i wyrzeźbione przez wiatr struktury stał się jednym z naszych ulubionych miejsc wycieczek. 

Projekt “Pod prąd” trwał rok. Które z przeprowadzonych w nim działań było najbardziej długofalowe i co za tym szło? 

MK: Tworzenie ogrodu. Częścią projektu stały się działania hortiterapeutyczne. Co to znaczy? Potencjał terapetyczny odkrywaliśmy w relacji z roślinami. Współcześni artyści zaangażowani sadzą, sieją, dbają o rośliny, tworzą wydarzenia plenerowe. I tak w projekcie “Pod prąd”, zainspirowani sztuką ekologiczną wykopaliśmy kilka grządek. Od tego się zaczęło. Prace ruszyły już w lutym. Wtedy mogliśmy obserwować jak nasze pomidory i ogórki wzrastają na parapetach, od nasionka, aż do dużej rośliny. Badaliśmy jaki wpływ na ich kondycję ma nasze nastawienie. Czy muzyka klasyczna działa na rośliny? Czy odczuwają one nasze pozytywne nastawienie? Dzieła plastyczne, które przy okazji uczyły uczestników cierpliwości to przede wszystkim animacja poklatkowa z rozwoju roślin. Ostatecznie powstały fotografie, film… no i przede wszystkim dwie ogromne szklarnie. Do  nawadniania szklarni włączyliśmy lokalną społeczność. Ktoś pożyczył beczkę na deszczówkę, ktoś inny oddał nieużywanego węża. Myślę, że dwie szklarnie wystawione na widok całej wsi dały do myślenia o tym, co się dzieje w MOWie. Pasja do hodowania roślin wraz z nadejściem jesieni zamieniła się w pasję do gotowania. Kulinarnym odkryciem były wszystkie pomidorowe sosy, bo pomidory obrodziły wyjątkowo. Takie możliwości dają wyłącznie projekty, które trwają długo. Mogliśmy odczuć na własnej skórze jak zmiana pór roku, cały cykl natury wpływa na ludzkie życie. 

Chciałam w tym projekcie pokazać alternatywę dla wychowania i nauczania młodzieży, podejmując wyzwanie programowania zajęć dla dzieci o wyjątkowych trudnościach społecznych. Ideą było uświadomienie oddziaływania sztuki i natury poprzez doświadczenie indywidualnej drogi twórczej oraz zacieranie granic między miłością do natury, samoakceptacją i kreacją. W wypełnianiu misji „osadzania” młodzieży w kulturze istotną kwestią jest nauczanie szacunku do samych siebie i otaczającej nas przyrody. Ważny jest również wybór technik, jako „narzędzia” do realizacja zadań warsztatowych. Wierzę w słowa artysty Josepha Beuysa, że każdy człowiek jest artystą, a proces kreacji to nasz najwyższy życiowy cel – i chodzi tu zarówno o tworzenie wybitnych dzieł malarskich, jak i o codzienne czynności, jak chociaż gotowanie zupy, czy robienie makijażu. Hodowanie roślin we własnoręcznie stworzonych donicach, obserwacja natury i pobyt w instytucji dają szeroki kontekst do rozmowy o tym, czym jest dla nas natura, docierania do własnej “natury”. Sztuka współczesna w ostatnich latach wymyka się zasadom etycznym i estetycznym – fundamentalną wydaje się więc kwestia edukowania w tym temacie, nauczania o wartościach obrazu nie-kiczowego i metaforycznego.

Zachęcamy do czytania naszego bloga!

Znajdziecie tam artykuły poszerzające wiedzę o różnych problemach młodzieży, przydatne informacje i ciekawostki. Będziecie mogli też bliżej nas poznać.

Jesteśmy w mediach społecznościowych

Zachęcamy także do śledzenia naszych stron i kanałów, gdzie publikujemy aktualne informacje o naszych działaniach, szkoleniach i warsztatach, efekty pracy z młodzieżą oraz osiągnięcia młodzieży w ramach wolontariatu.

#sztukapomagania